Rymowanki dla całej rodziny

Wspólna Gwiazdka – część IV
Dzisiaj mieszkańców lasu czekają cudowne chwile! Po wspólnych przygotowaniach, podczas których każdy dał od siebie to, co najlepsze, różnorodne przysmaki pachną jeszcze lepiej, śmiechom i zabawom nie ma końca, a delikatny szum choinek zachęca do wspólnego śpiewania…
Ciasteczka, pierniczki i inne przysmaki,
To one zwiastują świąteczny czas taki,
To dzisiaj mieszkańcy z osiedla leśnego
Zbierają się w końcu do stołu wspólnego.
Ten wieczór jest inny niż wszystkie wieczory,
To dzisiaj sąsiedzkie już kończą się spory,
Ot tak wyjątkowa ta Gwiazdka jest właśnie,
Że wszyscy się czują inaczej, radośnie.
Dziś nawet inaczej choinka już pachnie,
A miły blask lampek w tym dniu nie zagaśnie.
Dzwoneczki zwieszone na wejściu do lasu,
Przyjemnie dziś dzwonią nie robiąc hałasu
I wiatrem muskane – „dzyń, dzyń” – zapraszają,
Bo już wszystkie dzieci na gwiazdkę czekają.
Kolacja mijała w świątecznym nastroju,
Dorośli prawili, jak mieli w zwyczaju
I gdy omawiali tematy nużące,
To dzieci zrobiły się im bardzo śpiące.
Więc Pan Świętochapski swój język wywieszał,
Śmiesznymi minami najmłodszych rozśmieszał.
Następnie rodzinka ślimaków wnet wstała,
By uczcić tradycję – to kolędowała.
A kiedy czas przyszedł wspólnego czytania,
Wnet dzieci zwołano już do wysłuchania
Świątecznej historii o pewnym niedźwiadku,
Któremu lis pomógł uniknąć wypadku.
I gdy Świętochapski lekturę zakończył,
Zgramolił się z ławy i światło znów włączył,
To dzieci przetarły swe oczy zdziwione
Podbiegły pod drzewko już zaciekawione
Paczkami małymi, większymi, wielkimi,
I szał się rozpoczął już właśnie w tej chwili.
Kokardki jedwabne z prezentów zwisały,
A dzieci się nimi bawiły i śmiały.
A jeszcze na koniec, by miłe sny złapać,
To dzieci wybiegły, by w śniegu poskakać.
Ten spacer wieczorny się wszystkim podobał,
Szczególnie, gdy księżyc za chmurę się schował.
I mimo że późno to spać iść nie chciały,
Stwierdziły, że teraz się będą huśtały.
Kolejkę zrobiły, bez kłótni, bez sporu,
Huśtały się miło nie tracąc wigoru.
Lecz kiedy do góry poleciał warchlaczek,
Łapkami raz klepnął w wysoki chojaczek,
To nagle trachnęło, dziwacznie szurnęło,
I drzewko się całe nagle wygięło,
A gałąź, na której huśtawka zwisała
Po figlach warchlaczka złamała się cała.
Ten buzię otworzył i spadał zdziwiony,
Lecz lądowaniem był wręcz rozbawiony.
I wszyscy ze śmiechu pękali już wkoło,
Tam nic się nie stało, więc było wesoło.
Warchlaczek wyglądał jak mały bałwanek,
Nie minął już moment – a wskoczył bratanek,
A za bratankiem – wiewiórki, niedźwiadki
Tak polubili te śnieżne upadki.
Śnieg prószył po cichu, a tu było gwarno,
Cieszyły się dzieci zabawą wieczorną.
Tę Gwiazdkę sąsiedzi przyjemnie spędzili,
Zwyczajnie cieszyli się dziś z każdej chwili.
A praca wcześniejsza przy przygotowaniach
Złączyła ich mocniej w tych wspólnych staraniach.
I różne przygody, radości, zdziwienia,
To one stworzyły gwiazdkowe wspomnienia.
– koniec części IV, ostatniej –