Rymowanki dla całej rodziny

Przyjaciele z lasu – część 2
Kolejna część gwiazdkowych przygód Wiewióra Palucha. Tym razem Paluch spotyka na swojej drodze troskliwą rodzinę Myszy i przyjacielskie Kosy, którym chętnie pomaga w potrzebie. Co wyniknie z tych spotkań?
Było bardzo zimno i ciemno dokoła,
Śnieg sypał się z nieba i pokrywał pola.
Jak białą kołderką tulił wszystko puchem
– Paluch brnął w tym śniegu, bo był uparciuchem.
Tak od kilku nocy sypiał poza domem,
Z brudnym chodził nosem i zimnym ogonem.
Wciąż odczuwał pustkę, więc szukał bliskości,
Jak mu się zdawało – ciągle w samotności.
Nagle dostrzegł lampki – świeciły wesoło,
Świąteczne ozdoby widać było wkoło.
Zobaczył też komin na domku wspaniałym,
Co świąt zapach w lesie rozprzestrzeniał całym.
Słuchał, jak śnieg spadał na ziemię z gałęzi,
Wędrówką zmęczony: „Na dziś kończę” – stwierdził.
Ostatkiem sił podbiegł, jak najdalej zdołał.
Pan Mysz drzwi otworzył: „Chodź do nas” – zawołał.
Znajoma rodzina Myszy go prosiła
I ciepłym posłaniem na noc ugościła.
Paluch był bezpieczny, zasnął wyczerpany,
A gdy ranek nastał, uciekł im wyspany.
Przecież chciał rozwiązać zagadkę życiową,
Znaleźć bratnią duszę, dobrą, wartościową.
Znowu zaczął szukać pod ściółką głęboko,
Ale nagle łapką potarł jedno oko.
Bardzo go wzruszyły jakieś piękne głosy,
Gałęzie rozchylił, odkrył, że to kosy.
Dobrze znał te ptaki – raz gdy zabłądziły,
Żeby znaleźć gniazdo razem z nim chodziły
I wspólnie śpiewali po drodze przyjaźnie.
Dziś Paluch był cicho, słuchał ich uważnie
I patrzył, jak ptaki skakały po drzewach
– Lubił obserwować ich zabawy w krzewach!
Jednak nagle pierwszy ptak w lesie gdzieś zniknął,
Drugi zatroskany tym głośno wykrzyknął,
Żeby tamten wracał i żartów nie stroił,
Potem, by go znaleźć, dwoił się i troił.
Paluch, widząc wszystko, z drzewa się zgramolił,
Rozpędził się mocno i ptaka dogonił:
„Jeśli chcesz, pomogę szukać twego kosa”.
Ptak pokiwał głową, otarł już łzę z nosa.
Jak w miękką poduchę wtulił się w Wiewióra,
Paluch go ostrożnie poklepał po piórach,
Bo wcześniej okazji nie miał się przytulać,
Zwykł biegać samotnie i się nie rozczulać.
„Szukać zaczynajmy!” – Paluch więc zawołał,
Czujnie wąchał ślady, biegał dookoła.
Podbiegł do skorupki, tam był dom ślimaka,
W drzwi stukając, pytał: „Widział tu ktoś ptaka?”.
Cisza z drugiej strony, ślimak spał już smacznie.
Aż tu Paluch patrzy – coś leży dziwacznie.
Wnet zgubę rozpoznał na ślimaczym dachu,
Biedny kos się potknął, zasnął z bólu w strachu.
Paluch się postarał, szybko go ocucił,
Pomógł się otrząsnąć, do domu z nim wrócił.
Gdy kos chciał powiedzieć: „Dziękuję, Wiewiórze”,
Tylko ogon mignął mu, znikając w dziurze.
Paluch nie dostrzegał, że go doceniały,
Nie widział, jak życie też mu wzbogacały.
I dlatego pobiegł, bliskości wciąż szukał,
Męczył się okrutnie, biegał, pukał, stukał…
– koniec części 2 –